Element wspólny + bardzo kobiecy stojak na biżu {DIY}





Okres świąteczny ma to do siebie, że razem z tradycyjnym polskim biesiadowaniem graniczącym z obżarstwem dostajemy w pakiecie trochę wolnego czasu. Gdy człowiek nie musi iść do pracy, okazuje się, że tego czasu naprawdę jest sporo. Można i pójść na spacer, i posiedzieć przy stole, i obejrzeć film ( "Space between us" - polecam! ), tudzież nowy odcinek "Rolnik szuka żony" sezon 4. Można też w końcu zrobić to, na co za bardzo nie ma się czasu przy nieświątecznych okolicznościach przyrody. Posprzątać swoje miejsce pracy chociażby. Ogarnąć to i owo. Posegregować. Uładnić. Szczególnie uładnić, ale do tego wrócimy później.


Tak się składa bowiem, że całkiem niedawno zaszły u mnie dosyć duże zmiany w powyższej kwestii. Poprzednie biureczko, w stylu glamour niestety przestało mi wystarczać. Bardzo je lubiłam, bo to było nasze DIY, czyli mebelek niepowtarzalny. I kobiecy bardzo. Niestety okazało się, że w obecnej sytuacji potrzebuję dwa razy więcej miejsca do pracy, potrzebuję natychmiast i w dodatku ma być tanio, bo gdy się wykańcza dom, to siłą rzeczy gros budżetu właśnie na ten cel jest przeznaczane. Musiałam zapomnieć o planowanej przeróbce jakiejś starej perełki (której i tak nie mogłam znaleźć), bo po prostu nie miałam na to czasu i popędziłam do najbliższego sklepu meblowego (czyli tam, gdzie pół Polski kupuje tanie meble - you know ). Chwyciłam dwa czarne koziołki, biały blat i jazda do domu. No i mam biurko, które można spotkać w milionach innych domów. Trudno, jakoś to przeżyję, najważniejsze, że w końcu swobodnie mieszczę się ze wszystkimi swoimi książkami, papierami, zeszytami, laptopem.

Tyle tytułem wstępu (tak, dopiero się rozkręcam). Tak naprawdę to dziś chcę Was się zapytać o Wasze postrzeganie kobiecości. Serio. I ten biurkowy wstęp nie był wcale od czapy, bo to właśnie miejsce pracy może bardzo dużo powiedzieć o naszym charakterze, temperamencie, upodobaniach, nawykach. Gdyby tak każdej z Was dać taki sam biały blat o wymiarach 60x120 i poprosić o urządzenie kącika do pracy założę się, że każdy z nich byłby zupełnie inny. Ale czy byłby jakiś element wspólny? Zapewnie tak, ale co by to było? 

Jesteśmy kobietami, ale jesteśmy różne. Różne mamy poglądy, różne rzeczy nam się podobają, różne mamy definicje kobiecości. Dla mnie np krótkie czerwone paznokcie są kwintesencją elegancji. Ty może wolisz długie, wyklejane cyrkoniami? Ja noszę jeansy. Ty uważasz, że kobieca jest tylko sukienka. Na moim biurku panuje prawie męski minimalizm. Ty być może pracujesz w otoczeniu dziesiątek bibelotów. Ja lubię w weekend upiec ciasto. Ty wolisz kupić w cukierni. Ja myję okna dwa razy w roku. Ty nie możesz znieść widoku brudnych szyb. Ja piję Tymbark Vitamini, Ty jesteś zdania, że nie ma nic lepszego niż domowy kompocik.

I można tak bez końca. O różnicach. Ale co nas łączy? Jaki jest ten element wspólny? Co zaprząta głowę każdej kobiety?

Tak sobie myślę, że każda z nas, w większym lub mniejszym stopniu chciałaby spojrzeć w lustro i powiedzieć sobie: grube ko"Tak, lubię siebie. Akceptuję swoje zmarszczki, piegi, niesforne włosy, wałeczki, grube kostki". Zgodzicie się? 




Zapoznałam się z najnowszymi badaniami przeprowadzonymi przez producenta soków marchwiowo-owocowych Tymbark Vitamini i wynika z niego, że aż 73% badanych Polek przyznaje, że chciałyby zmienić w swoimi wyglądzie choć jedną rzecz. Polki od 45 do 54 roku życia najczęściej odpowiadają, że chciałyby poprawić swoją urodę - zaskakującą informacją jest to, że żadna z pań nie opowiedziała się za pozytywnym spojrzeniem na swoje naturalne piękno. Co ciekawe, okazuje się, że im jesteśmy starsze i dojrzalsze, nabieramy większego dystansu do otaczającego nas świata. Przestajemy zwracać uwagę na prozaiczne sprawy i bardziej podoba nam się nasze odbicie w lustrze. Najwięcej kobiet, które są zadowolone ze swojego wyglądu i nie chciałoby wprowadzać zmian to Polki w wieku 55-64 – jest ich 30%. Być może z wiekiem nabieramy większego poczucia własnej wartości? Czy żeby zaakceptować samą siebie musimy czekać, aż dojrzejemy i nabierzemy dystansu?  Zresztą zobaczcie same:



Być może z wiekiem nabieramy większego poczucia własnej wartości? Czy żeby zaakceptować samą siebie musimy czekać, aż dojrzejemy i nabierzemy dystansu? Jeśli tak, to najwidoczniej naturalna kolej rzeczy to jest i nie ma co z tym walczyć? Pozostaje nam tymczasem lekkie upiększanie i "uładnianie". Kolejną ciekawostką,  którą znalazłam we wspomnianym badaniu jest to że kobiety, które są najbardziej zadowolone ze swojego wyglądu mają ciemny odcień skóry - jest ich 36%.  Natomiast te, które chciałaby coś w sobie zmienić charakteryzują się ziemistym odcieniem i stanowią 78% ? Coś w tym jest skoro tak wiele z nas ceni sobie wakacyjną opalenizną. Ale jak wiadomo opalanie zdrowe nie jest, więc polecam marchewkę a dla zabieganych i zapracowanych soki Tymbark Vitamini, które zawierają beta karoten z marchwi oraz witaminy C i E. Jest to doskonały sposób, by każdego dnia zrobić coś pozytywnego dla swojego wyglądu. Pamiętajmy, aby każdego dnia doceniać i szukać w sobie to co naturalne i oryginalne.



A wracając do "uładniania" to mam dla Was  takie mega proste DIY z gatunku "czym chata bogata". Wystarczy pogrzebać trochę w szufladzie komody, potem w szafce kuchennej i znajdziecie wszystko, co będzie potrzebne do zrobienia stojaczka na biżu tudzież inne duperele. Potrzebowałam czegoś takiego na moje "męskie" biurko.


#stojaknabiżuDIY

Co będzie potrzebne?

  • talerzyk (mój chyba z Pepco)
  • farba (ja znalazłam farbę tablicową, bo to akurat w domu zawsze mam i złotą do tkanin, może nie najlepsza opcja do malowania metalu, ale jakoś się udało)
  • klej
  • wieża Eiffla (lub jakaś inna figurka, może krzywa wieża?)



Talerzyk maluję (najlepiej pomalować od spodu - koniecznie zobaczcie moje inne DIY z wykorzystaniem takiego samego talerzyka). Maluję wieżę. Po wyschnięciu przyklejam do talerzyka. Stojak na biżu gotowy :-) Teraz już chyba nie będzie wątpliwości, że to babskie biurko jest?




Tak się rozpędziałam z tą złotą farbką do tkanin, że ozłociłam też podkładkę pod mysz. Nie omieszkałam uwiecznić tej podniosłej chwili na nośniku pamięci. Dla potomnych. I dla Was oczywiście. Oby tylko nie było tak, że z minimalizmu przerzucę się na styl pałacowy!!! Libera me!!!




Dajcie koniecznie znać jak Wam się podobają dzisiejsze pomysły i co, Waszym zdaniem, jest nieodzownym atrybutem każdej kobiety i czy coś takiego wogóle istnieje? A z tematem biurkowym to ja do Was jeszcze wrócę i całkiem niedługo. Buziaki!!!

XOXO


* Wpis powstał przy współpracy z marką Tymbark.



Komentarze

  1. hmm... nie jestem pewna, czy istnieje coś takiego, co jest atrybutem KAŻDEJ kobiety.
    Gdy rozglądam się wokół siebie widzę kobiety bardzo różne. Jedne zadbane, inne zmartwione. Jedne lekko przechodzą przez życie nie rozglądając się zbyt szeroko. Od własnej osi. Inne, ze wzrokiem niemal spuszczonym, mają na głowie cały świat.
    Ale wiem, co tym wspólnym mianownikiem powinno być - uśmiech, mnóstwo ku niemu powodów oraz pewność siebie. Pewność własnej, ogromnej, niezastąpionej wartości.
    Świetne te Twoje dzisiejsze DYI, buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, tak jest i chyba się nie zanosi, aby było inaczej. Zyczymy zatem wszystkim kobietkm, aby miały więcej powodów do uśmiechu:-)

      Usuń
  2. Wszystkie jesteśmy tak totalnie różne, że czasami mam wrażenie, że jedynym, co nas łączy jest wagina. Mnie wyniki przytoczonych przez Ciebie badań przerażają. Bardzo mało kobiet wierzy w siebie i podoba się sobie. Ja oczywiście też jestem statystyczną Polką i coś bym tam w sobie zmieniła, ale nie zawracam sobie tym głowy, nie spędza mi to snu z powiek i nie czuję się mniej wartościowa, bo mam np. krzywe zęby, czy kilka rozstępów na brzuchu. Za największą wartość uważam rodzinę, a szczytem elegancji jest dla mnie wyglądać dobrze zarówno w dżinsach i podkoszulku, jak i w wieczorowej kreacji. Bo elegancja to stan umysłu :) Czerwone paznokcie jak najbardziej na plus. I tylko krótkie :) Co do biurka, to mój sekretarzyk wygrzebany na starociach już od dawna mi nie wystarcza. Służy tylko do przechowywania. Pracuję przy kuchennym blacie lub przy stole w dużym pokoju, który pełni także funkcję jadalni i sypialni. Staram się nie narzekać i zaprzątać głowy drobiazgami. To faktycznie przyszło z wiekiem. Nie wiem, czy po urodzeniu dziecka, czy odrobinę później, po 30-stce... Trochę mi szkoda kobiet, które mają mnóstwo irracjonalnych kompleksów, ale za to nikogo, kto by pozwolił im spojrzeć na siebie inaczej. Z drugiej strony, gdybyśmy wszystkie były pewne siebie i wojownicze, to już dawno byłaby na świcie wojna totalna :)
    Co do biurka na kozłach, to ja tam jestem jak najbardziej za! A talerzyk paryski śliczny i niebanalny.
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo podoba mi się to stwierdzenie, że elegancja to stan umysłu! Święta prawda! I nie da się tego kupić za żadne pieniądze. Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie i dziekuję za super komentarz!

      Usuń
  3. Mam też takie cudeńko i w sumie nie pomyślałam, że mogę to wykorzystać jako stojak na pierścionki :) Świetny pomysł.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz